W ostatni dzień lata, słoneczną niedzielę 22 września, nasze stowarzyszenie wraz Podkarpackim Towarzystwem Przyrodniczym "Wolne Rzeki" zorganizowaliśmy dla mieszkańców przyrodniczy spacer po dawnym rezerwacie w Sochach.
Dawny rezerwat Sochy to kilkudziesięciohektarowy fragment starego nadsańskiego łęgu, który praktycznie nigdy nie zaznał gospodarki leśnej. Podczas spaceru obserwowano ptaki, np. sójki, dzięcioły (dużego i czarnego), myszołowa, czy kowalika. Najwięcej emocji i zachwytów wzbudziły wielkie topole białe i czarne, w tym najwyższa w Sochach, mierząca 39 metrów (to tyle co 12 pięter) o obwodzie pnia 854 cm. W lesie robi się już jesiennie, można było zaobserwować ciekawe grzyby - na jednej martwej, leżącej topoli występuje ich nawet kilka gatunków.
- Takich inicjatyw będzie więcej, ponieważ zauważamy potrzebę tego typu przedsięwzięć. Mieszkańcy coraz bardziej świadomie angażują się w działania o charakterze proekologicznym co nabiera szczególnego znaczenia w kontekście globalnej ochrony klimatu i lokalnie w odniesieniu do zasobów przyrodniczych gminy - zapewnia Łukasz Banasik z "Naszego Miasta".
- Obecnie, można tam kręcić epizody z "Jurassic Park", bo te powoje na drzewach wyglądają obłędnie - komentuje jeden z uczestników przyrodniczego spaceru.
Las łęgowy w Sochach jest przyrodniczą perełką przynajmniej w skali powiatu. Jest zupełnie inny niż znane z okolic Stalowej Woli suche sosnowe bory. Warto wybrać się tam i przyjrzeć z bliska starym topolom, gęstemu podszytowi czy mnogości grzybów i owadów w martwym drewnie. Będziemy się starali o ponowne objęcie tego obszaru ochroną rezerwatową - mówi Piotr Bednarek z PTP "Wolne Rzeki".